Moim zdaniem
jednym z grzechów głównych podręczników jest pokazywanie świata jako bytu
całkowicie wyjaśnionego. Czasem także taką wizję przedstawiają nauczyciele. Na
historii dziecko uczy się, że przeszłość jest w pełni poznana. Z lekcji
biologii, chemii, czy fizyki wynika, że "wiadomo już wszystko". Nawet na j. polskim zadaniem ucznia jest
tylko uznać, że "Słowacki wielkim poetą był". Młodzi ludzie mają
zapamiętać i odtworzyć to, co im się wpaja. Nic dziwnego, że wielu z nich nie
cierpi nauki. Dzieci (i nie tylko) chcą odkrywać, lubią poszukiwania. A co tu
odkrywać, jak już ktoś przed nimi "wszystko odkrył" i opisał? Gdzie
tajemnice? Zagadki? Gdzie coś do
odkrycia dla nich?
Takie uczenie zabija ciekawość.
Ciekawość jest uznawana, za jeden z najważniejszych aspektów osobowości. Dzieci
„z natury ciekawe” z czasem w szkole mogą zacząć się męczyć „wszystkowiedztwem”
nauczycieli i podręczników. Dzieci „z natury” mniej ciekawe nie rozwiną swej
ciekawości.Takie uczenie zabija ciekawość.
A bycie
ciekawym to sprawa nie tylko uczenia się i rozwoju, lecz także jakości życia.
Jak pokazują
wyniki badań psychologów ludzie o wysokim poziomie ciekawości są bardziej
zadowoleni z życia i z pracy, są bardziej twórczy i mają większe poczucie sensu
w życiu. Zwracają większą uwagę na podejmowanie aktywności i przetwarzanie
informacji (źródło: Łukasz D. Kaczmarek, „Pozytywne interwencje
psychologiczne”.)
Więc warto, aby pokazywać uczniom, że podręczniki to tylko
opis tego, co wiemy dzisiaj a co tylko w pewnym stopniu jest wyjaśnieniem
świata. Że właściwie to nasze odpowiedzi tylko jednoznacznie wyglądają, bo za
nimi kryją się niejasności, domysły, ukryte założenia. Że można i TRZEBA to, co
wiemy dzisiaj kwestionować, badać i szukać nowych odpowiedzi. Że CAŁY ŚWIAT
JEST DO ODKRYCIA!