piątek, 19 sierpnia 2016

O znaczeniu ciekawości


Moim zdaniem jednym z grzechów głównych podręczników jest pokazywanie świata jako bytu całkowicie wyjaśnionego. Czasem także taką wizję przedstawiają nauczyciele. Na historii dziecko uczy się, że przeszłość jest w pełni poznana. Z lekcji biologii, chemii, czy fizyki wynika, że "wiadomo już wszystko".  Nawet na j. polskim zadaniem ucznia jest tylko uznać, że "Słowacki wielkim poetą był". Młodzi ludzie mają zapamiętać i odtworzyć to, co im się wpaja. Nic dziwnego, że wielu z nich nie cierpi nauki.  Dzieci (i nie tylko)  chcą odkrywać, lubią poszukiwania. A co tu odkrywać, jak już ktoś przed nimi "wszystko odkrył" i opisał? Gdzie tajemnice? Zagadki?  Gdzie coś do odkrycia dla nich?
Takie uczenie zabija ciekawość.
Ciekawość jest uznawana, za jeden z najważniejszych aspektów osobowości. Dzieci „z natury ciekawe” z czasem w szkole mogą zacząć się męczyć „wszystkowiedztwem” nauczycieli i podręczników. Dzieci „z natury” mniej ciekawe nie rozwiną swej ciekawości.
A bycie ciekawym to sprawa nie tylko uczenia się i rozwoju, lecz także jakości życia.
Jak pokazują wyniki badań psychologów ludzie o wysokim poziomie ciekawości są bardziej zadowoleni z życia i z pracy, są bardziej twórczy i mają większe poczucie sensu w życiu. Zwracają większą uwagę na podejmowanie aktywności i przetwarzanie informacji (źródło: Łukasz D. Kaczmarek, „Pozytywne interwencje psychologiczne”.)

Więc warto, aby pokazywać uczniom, że podręczniki to tylko opis tego, co wiemy dzisiaj a co tylko w pewnym stopniu jest wyjaśnieniem świata. Że właściwie to nasze odpowiedzi tylko jednoznacznie wyglądają, bo za nimi kryją się niejasności, domysły, ukryte założenia. Że można i TRZEBA to, co wiemy dzisiaj kwestionować, badać i szukać nowych odpowiedzi. Że CAŁY ŚWIAT JEST DO ODKRYCIA!